piątek, 31 października 2014

Wspomnienia 5



-O witam naszego spóźnionego wokalistę .-Usłyszałam głos menadżera zespołu,a w gardle stanęła mi wielka gola.Pomyślałam,że już po mnie.Zobaczą mnie i będą mieli pretensje,że kłamałam.Po woli wstałam na równe nogi i odwróciłam się a wtedy zobaczyłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednego z członków zespołu którego na szczęście nie poznałam w butiku.Oglądałam ich zdjęcia w internecie i El dużo o nich opowiadała dlatego od razu poznałam,że to Zayn.
-Przedstawiam Ci księżniczkę Amber i księżniczkę Aleksję.-Podszedł do nas napakowany mężczyzna a mulat od razu spoważniał i chyba się trochę zestresował.
-Bardzo mi miło.-Odezwał się sztywnym głosem.Obie się ukłoniłyśmy i szybko chwyciłam małą za rękę.
-Dziękujemy panu za możliwość wejścia na scenę,ale my pójdziemy już zająć swoje miejsca.-Ukłoniłam się na pożegnanie.
-Ależ oczywiście ochroniarze bezpiecznie przetransportują panienki do waszego sektora.-Wskazał na czterech facetów czekających przy krawędzi sceny.Starałam się nie patrzeć na chłopaka o ciemnej karnacji i nawet dobrze mi to szło do puki nie musiałam koło niego przejść.Cały czas czułam na sobie jego wzrok i w końcu podniosłam głowę i również spojrzałam w jego stronę.Od razu było widać jego zdenerwowanie.Najbardziej bałam się,że mnie pozna.W prawdzie nie widział mnie wcześniej,ale chłopacy mogli mu coś opowiedzieć co jest mało prawdopodobne,ale jednak.Przeleciałam szybko wzrokiem po jego sylwetce i popędziłam z siostrą do zejścia ze sceny.Chwyciłam dziewczynkę za rękę a ta zaczęła się wyrywać.
-Puszczaj mnie idę sama.
-Słuchaj,jesteś bardzo niegrzeczna i nie podoba mi się to.Ja się jeszcze zastanowię czy pójdziemy do tego wesołego miasteczka.-Kucnęłam przy niej.
-Am proszę,ja już będę grzeczna,ale chodź ze mną do tego lunaparku.-Zrobiła słodką minkę i złożyła dłonie jak do modlitwy.Od razu się uspokoiła i stała grzecznie na przeciwko mnie z proszącą miną.
-Jeżeli przez cały koncert będziesz grzeczna jak aniołek to pójdziemy.-Uśmiechnęłam się.
-Dobra,będę grzeczna.-Przytuliła mnie tak,że prawie upadłam na podłogę.Zaśmiałam się i wstałam na równe nogi.
-Dobra,chodźmy już.-Chwyciłam ośmiolatkę za ręką a ta nawet nie jęknęła,z czego byłam bardzo zadowolona.Z ochroniarzami szliśmy korytarzami na których kręciło się sporo osób.Znalazło się też parę fotoreporterów,ja oczywiście musiałam się do nich uśmiechać,żeby nie zrobić złego wrażenia.W końcu znalazłyśmy się w pomieszczeniu które na czas koncertu było zarezerwowane tylko dla naszej szóstki.Oczywiście na początku musiałam oficjalnie przywitać się z organizatorami koncertu a cała nasza scenka była nagrywana przez telewizję.Potem wszyscy już opuścili pokoik z wyjściem na trybuny.Miałyśmy przygotowane jedzenie i dla dziewczyn było też parę zabawek gdyby znudził im się koncert a w przypadku Aleksji to było bardzo możliwe.
-Co wy tak długo robiłyście?-Zagadnęła do mnie Luna gdy na scenie grał jakiś Support,a dziewczyny siedziały jak zaczarowane wpatrując się w scenę.Opowiedziałam  pzyjaciółce co się stało i kogo spotkałam,a ta nie mogła uwierzyć.
-Serio?Jakoś Ci nie wierzę.-Pokręciła głową.
-Przysięgam.-Zaśmiałam się.
-No dobra.-Przyjaciółka odpuściła.Obie poszłyśmy na trybuny gdzie grzecznie siedziały moje siostry i kuzynki.Podeszłam do balustrady i od razu zobaczyła paparazzi w rzędach przed nami.Flesze świeciły nam prosto w oczy a krzyki tych ludzi były nie do wytrzymania "Czy ma księżniczka ulubieńca w zespole?" i tego typu podobne rzeczy.Wkurzyłam się wtedy,bo nawet w takiej sytuacji nie mogę zachowywać się jak normalna dziewczyna.Ale wtedy postanowiłam dobrze się bawić i mieć głęboko to,że ktoś mnie ciągle obserwuje i robi zdjęcia moim najbliższym i mnie wtedy kiedy tego nie chcemy.Szybko cofnęłam się do drugiego rzędu gdzie siedziały jak na razie podekscytowane dziewczyny.
-Myślisz,że wytrzymają do końca?-Luna spojrzała na młode.
-Wątpię,może El,ale tym od razu się znudzi.-Machnęłam ręką i spojrzałam na scenę gdzie puszczany już był film rozpoczynający koncert a po chwili na scenie nagle pojawiła się piątka chłopaków śpiewających Up All Night.Mój wzrok od razu padł na chłopaka ubranego całego na czarno z idealnie ułożonymi loczkami na głowie.Stałam jak zaczarowana podczas gdy wszyscy skakali krzyczeli chyba tylko ja zachowałam spokój.Po prostu patrzyłam na idealną sylwetkę i słuchałam idealnego głosu Harry'ego.Nawet z tak dużej odległości mogłam dostrzec jego zabójczy usmiech.Ocknęłam się dopiero gdy Louis krzyknął "Amsterdam jesteście gotowi" Wtedy wróciłam do świata żywych.Eloise gdy zobaczyła zespół prawie by zemdlała,zaczęłam płakać a Luna ją uspokajała.Śpiewali swoje piosenki,a ja na prawdę nie przejmowałam się tym co ludzie pomyślą i tym co powie matka.Po prostu tańczyłam,szalałam,wydzierałam się razem z Luną i dziewczynkami.Tamtego wieczoru mimo tych natrętnych ludzi na dole na prawdę chociaż trochę poczułam się jak normalna dziewczyna.Był to mój pierwszy taki koncert w życiu.Zazwyczaj chodziłam tylko z rodzicami na jakieś koncerty muzyki poważnej a nie pop.W połowie koncertu zespół śpiewając piosenkę Change My Mind przenieśli się na podeście na mniejszą scenę w środku widowni.Gdy tak szybowali nad szalonymi fankami w pewnym momencie znaleźli się dokładnie na przeciwko naszych miejsc.Pech chciał,że Harrry wtedy spojrzał się w bok,a ja miałam takie wrażenie jakby mnie zdemaskował,jakby mnie zobaczył.Odruchowo schowałam się za przyjaciółkę czekając aż ten ich podest stanie na ziemi.Wiem,że to głupie było ciemno wszczędzie pełno dziewczyn nie było szans żeby nas zauważył,ale jednak moja wybujała wyobraźnia dała o sobie znać.
-Ej co jest?-Luna odwróciła się do mnie.
-Nie chce,żeby mnie rozpoznał.-Powiedziałam ze strachem.
-Ale ty jesteś jednak głupia,widzisz te wszystkie rozwrzeszczane dziewczyny dookoła.Akurat Harry nie miał by się gdzie patrzeć tylko na ciebie.-Spojrzała się na mnie jak na idiotkę.Właśnie za to ją uwielbiałam.Ona zawsze powie mi to czego inni w życiu by mi nie powiedzieli ze względu na mój tytuł.Dla Lu nie ma żadnego tematu tabu,ta dziewczyna wygarnie mi dosłownie wszystko,ale w taki sposób,że ja się wcale na nią nie gniewam.
Na wszelki wypadek nie wróciłam na swoje miejsce tylko weszłam do pomieszczenia w którym siedziały Aleksja z Emmą,opiekunka która nam pomaga i parę kobiet z obsługi jak i dwóch ochroniaży.Kuzynka i siostra siedziały przy kolorowym stoliku i układały jakieś puzzle więc mogłam spokojnie je tam zostawić.Poszłam do toalety gdzie poprawiłam trochę makijaż i skorzystałam oczywiście z toalety a potem wróciłam na trybuny.Był to jednak błąd,bo okazało się że dosyć długo mnie nie było a zespół właśnie wraca na główną scenę i znowu znajdą się naprzeciw nas.Na szczęście wtedy światła zgasły i było jeszcze ciemniej niż wcześniej,przez co na pewno nie było nas widać.Stanęłam obok przyjaciółki i trzymając się pod rękę zaczęłyśmy się kołysać starsze dziewczynki stały przed nami i też bujały się na boki w rytm wolnej piosenki jaką była Moments.

"You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today"


Śpiewałyśmy razem z nimi.Następne piosenki były już szybsze przy których nie miałam czasu na myślenie po prostu wszystkie tańczyłyśmy w rytm melodii czasami śpiewając z chłopakami.Byłam zdziwiona,że Amalia i El tak długo wytrzymały to one najwięcej skakały i wydzierały się.
Dokładnie godzinę i 30 minut później koncert dobiegł końca a my wykończone nie miałyśmy na nic siły.Już wtedy nie miałam siły myśleć o Harrym,o jutrzejszym dniu.Jedyne na co miałam ochotę to moje łóżko.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

5 Komentarzy=Następny rozdział

Bardzo,ale to bardzo was przepraszam.Od trzech miesięcy nic się nie pojawiło,ale mam nadzieję,że mi to jakoś wybaczycie.Zdaje sobie sprawę z tego,że was zawiodła i pewnie nikt już nie pamięta,że ten blog jeszcze istnieje,ale mam nadzieję,że jednak któraś z was jest jeszcze ze mną.Mam nadzieję,że rozdział się podoba i przepraszam,za jakiekolwiek błędy nie chce mi się już sprawdzać.
Nie wiem kiedy dokładnie będzie następny,ale obiecuję go jak najprędzej,na pewno nie za trzy miesiące ;pp Wiecie szkoła nie idzie za bardzo w parze z pisaniem;//
Zapraszam do komentowania kochane <3
 



sobota, 2 sierpnia 2014

Wspomnienia 4


Wróciliśmy już do domu a z nami Luna.Wcześnie rano wróciłam do swojego pokoju w pałacu babci a w sumie to teraz już naszym.Na szczęście nikt mnie nie zobaczył.Potem normalnie zeszłam na śniadanie.Na szczęście nie musialam iść dzisiaj do szkoły,bo tata stwierdził,że wczoraj miałam tyle wrażeń że nie mogła bym sie skupić.Byłam mu za to bardzo wdzięczna,bo faktycznie nie miałam ochoty się uczyć.Mama miała troche inne zdanie,ale w końcu uległa.i wróciliśmy tutaj po drodze zabierając moją przyjaciółkę.Jakby mi się nie udało to miała bym niezłe piekło w domu. 
-Naprawdę spotkałaś go.-Lu nie mogła mi uwierzyć we wczorajszą historię.
-No serio.A wiesz co jest najgorsze.-Spojrzałam na nią zawiedziona.
-Co?
-Gadało mi się z nim super,ale po pierwsze on sądzi,że jestem normalną dziewczyną i dlatego gadał ze mną na luzie.A po drugie pewnie po za tym jutrzejszym obiadem nie spotkam już i Harryego i Nialla.-Opadłam bezradnie na łóżko.
-Ej ciesz się chwilą,niedługo ich zobaczysz.A obiadem się nie przejmuj,na pewno cię zrozumieją.Patrz jaki świat jest piękny poznałaś przystojne gwiazdy i to w dodatku one polubiły cię taką jaka jesteś.-Położyła się obok mnie.
-W sumie masz rację,teraz będę cieszyć się koncertem a potem będę się przejmować jutrem.-Byłam jej wdzięczna za to,że zawsze stara się dojrzeć w danej sytuacji jak najwięcej pozytywów czego ja nie umiem.
-Amber zejdź na dół.-Usłyszałam głos mamy z dołu,westchnęłam tylko i leniwe ześlizgnęłam się z łoża.
-Jak przez pół godziny nie wrócę,możesz wziąć moje wszystkie ubrania.-Zwróciłam się poważnie do mojej koleżanki siedzącej na łóżku.
-Weź,nie będzie tak źle.-Machnęła ręką i pokręciła głową.Miałam złe przeczucia,dlatego po schodach schodziłam jak na skazanie.
-No?-Stanęłam w drzwiach od jej starannie urządzonego gabinetu.Ściany pokrywała czerwona farba,na środku dość małego pomieszczenia stało duże czarne biurko a za nim oszklona szafa.Ściana na przeciwko zapełniona była półkami na których stały książki a przy oknach i wyjściu na taras stała dwuosobowa kanapa na której usiadła.Pomieszczenie nie kojarzyło mi się z niczym dobrym.To zawsze tu matka spędzała najwiecej czasu i dlatego w tym pokoju najczęściej odbywały się nasze nie przyjemne wymiany zdań.



-Nie "no" tylko słucham.-Poprawiła mnie nawet nie spoglądając w moją stronę.
-Słucham?-Przewróciłam oczami.
-Chodź siadaj chce ci coś powiedzieć.Dzwoniła ciocia mówiła,że Jane ma gorączkę i nie pójdzie na koncert.-Gdy to usłyszałam ucieszyłam się trochę,bo uświadomiłam sobie,że pójdę tylko z trójką dziewczyn,ale moja radość nie trwała długo.-Ale w zamian niej weźmiesz Aleksje.-Spojrzała na mnie znad papierów.
-Naprawdę,przecież wiesz jakie to dziecko jest nieznośne.-Oburzyłam się,teraz byłam już pewna,że ten koncert nie będzie dla mnie zabawą skoro ten mały diabeł jedzie z nami.
-Amber to twoja siostra,ona na ciebie liczy i bardzo chce iść na ten koncert.
-Dobra wezmę ją,ale pamiętaj jak coś wykombinuje to ja nie będę za nią świeciła oczami.-W końcu uległam,nie miałam ochoty znowu na kłótnię.
-Dziękuję córcia.-Powiedziała takim przesłodzonym głosem,że myślałam,że zwrócę całe śniadanie.Szybko opuściłam biuro mamy i poszłam na górę do Luny.Wlazłam do pokoju a tam moja najmłodsza siostra razem z przyjaciółką skakały na moim łóżku i śpiewały a raczej wydzierały się na cały głos.Widok był zabawny,dlatego stanęłam tylko w drzwiach i na nie patrzyłam nie miałam serca się na nie wydzierać,żeby zlazły z łóżka.
-Am chodź do nas-Krzyknęła sześciolatka gdy mnie zobaczyła.Śmiejąc się usiadłam obok nich a gdy piosenka się skończyła chwyciłam małą za nogę,ta runęła na materac i zaczęła się śmiać.Kulałyśmy się po wielkim łóżku a Luna robiła nam zdjęcia.Dano nie bawiłam się tak z którąś z moich sióstr i muszę przyznać,że ze słodką Arianą lubiłam najbardziej spędzać czas,ale często tego nie robiłyśmy.



17:05


Siedziałyśmy z Luną od pół godziny w mojej garderobie wybierając dodatki do naszych sukienek,ale nic nam nie pasowało.
-A ten?-Pokazałam koleżance mój cienki srebrny naszyjnik z diamencikami.Ta zaczęła go oglądać i w końcu się zdecydowała.Ona dobrała sobie ten naszyjnik,pierścionek i bransoletkę,a ja długie kolczyki i naszyjnik.Pożyczyłam jej jeszcze torebkę i zaczęłyśmy się szykować.Koncert był na 20:00,ale my mieliśmy być wprowadzone jako jedne z pierwszych dlatego o 18:00 miała przyjechać po nas limuzyna.Ja poszłam do mojej łazienki a Lu przebierała się w garderobie.Ubrałam sukienkę kupioną w butiku i dodatki a na nogi baleriny.Nie chciałam aby przychodziła jakaś fryzjerka bo tylko rozczesałam włosy  zapięłam w nich dużego pomarańczowego kwiatka.Gotowa wróciłam do pokoju gdzie czekała na mnie już przyjaciółka.
-Ślicznie wyglądasz.-Podeszłam do niej śmiejąc się.
-No ty też nieźle.-Stanęłyśmy obie na przeciwko dużego lustra.
-Jesteś gotowa na walkę z małymi wariatkami?-Spojrzałam na brunetkę.
-Chyba tak,a ty?-Spojrzała na mnie.
-Chce mieć to już za sobą.-Wzięłyśmy swoje torebki i ruszyłyśmy na dół.W salonie już ganiały się dziewczyny.Wszystkie wyglądały bardzo słodko w identycznych sukienkach.Tylko najstarsza różniła się trochę.

Eloise
Amalia,Aleksja,Emma

-Dziewczynki,macie się słuchać Amber i Luny.-Mówiła do nich mama.
-Dobrze ciociu.-Pierwsza odezwała się Eloise.To bardzo mądra dziewczyna i wiedziałam,że z nią nie będzie problemów.
-Rozumiecie?-Kobieta spojrzała na młodsze dziewczynki,a te pokiwały tylko grzecznie głowami.
-Am proszę zachowywać się godnie.-Spojrzała na mnie surowo.Nie miałam ochoty dłużej na nią patrzeć więc ruszyłyśmy w szóstkę do limuzyny podstawionej pod dom.Jakoś się do niej zapakowałyśmy i odjechaliśmy.Przez całą półgodzinną drogę El i Amalia opowiadały nam o tym zespole i dowiedziałam się dużo ciekawych,rzeczy na temat Harry'ego za co byłam im bardzo wdzięczna.Szczerze szłam na ten koncert najbardziej ciesząc się z tego,że znów go zobaczę,już nie mogłam się doczekać.
Zatrzymaliśmy się przed wielką areną gdzie już z daleka było słychać hałas.Przerażał mnie ten wieki tłum dziewczyn piszczących i krzyczących w niebo głosy.Wjechaliśmy za bramę na parking dla ekipy.Na szczęście tam nie było żadnych fanek i mogliśmy spokojnie wyjść z samochodu.
-Aleksja chodź tu.-Od razu musiałam wydrzeć się na młodszą siostrę,która biegała po parkingu.
-Ale to duże.-Piszczała i skakała.
-Młoda do mnie natychmiast.- Musiałyśmy jakoś opanować sytuację dlatego Luna szła za rękę z Amalią i Emmą a obok niej Eloise.Ja poleciałam gonić Al,którą straciłam już z oczu.
-Lece za nią.-Wydarłam się do koleżanki i pobiegłam z dwoma ochroniarzami za samochody.
-Al chodź tu.-Krzyczałam,ale nigdzie jej nie widziałam.
-Ale ja chce na scenę.-Usłyszałam piskliwy głos gdzieś z 5 metrów przed sobą.Uwierzcie mi tak szybko jak wtedy to nawet w szkole na ocenę nie biegłam,aż ochroniarze nie mogli mnie dogonić.Dziewczynka też biegła i to chyba jeszcze szybciej niż ja.Przeraziłam się gdy skierowała się do wejścia na stadion.Na szczecie byłyśmy w innym miejscu niż wpuszczano te wszystkie dziewczyny i nie musiałam je szukać w tak wielkim tłumie.Wbiegłam za nią na długi i szeroki korytarz po którym chodziło dość dużo osób więc była większa szansa,że ktoś ją zatrzyma.Po krótkiej chwili tak się właśnie stało,drogę zagrodził jej jakiś wielki mężczyzna.Miałam już dosyć,ledwo co mogłam złapać oddech ochroniarze za mną też się zatrzymali i spokojnie podeszliśmy do dziewczyny która zabójczym wzrokiem patrzyła na facet,który nie chciał jej przepuścić.
-Aleksja więcej nie będę za tobą ganiać.-Ledwo co wypowiedziałam to zdanie miedzy głębokimi oddechami.Gdy duży facet mnie zobaczył mina mu tak jakby trochę złagodniała.
-Pani jest królewską córką?-Spytał niepewnie.
-"Jej Królewska Wysokość księżniczka Amber-Marit Dilara Susan księżniczka Niderlandó" we własnej osobie.-Ukłoniłam się a za mną zrobiła to młoda.-Ale może my sobie już pójdziemy.-Uśmiechnęłam się do niego sztucznie i jak najszybciej chciałam opuścić ten korytarz.Bałam się,że któryś z członków zespołu mnie rozpozna a ja jestem przecież z ochroniarzami,tak nie zachowuje się normalna dziewczyna.Chwyciłam Al za rękę,ale ta zaczęła się wyrywać.
-Ja chce na tą wielką scenę.-Krzyczała i piszczała przez co zwróciła na siebie uwagę większości ludzi.
-Ależ nie ma problemu pokażemy panience całą scenę.-Odezwał się wielki ochroniarz,za nim ja zdążyłam cokolwiek powiedzieć.Miałam ochotę udusić tego człowieka.
-Tak,tak Amber chodźmy tam.-Zaczęła jeszcze bardziej skakać.Wtedy podszedł do nas jeszcze jeden facet.
-Witam księżniczki,nazywam się Paul i jestem głównym ochroniarzem trasy jak i menażerem zespołu,witam panienki za kulisami.-Uśmiechał się od ucha do ucha i ukłonił.
-Witamy.-Również się uśmiechnęłam,ale w stu procentach było to wymuszone.
-Pójdziemy na scenę?-Młoda spojrzała na mężczyznę.
-Oczywiście,proszę panienki za mną.-Ruszyłyśmy na scenę w eskorcie czterech ochroniarzy.Młoda ciągle się wydzierała,że idzie na wielką scenę,a ja już nie miałam siły jej uciszać.
-Mam nadzieję,że jutrzejszy obiad jest aktualny.-Odwrócił się do mnie.
-Tak,oczywiście.-Wyszczerzyłam się.Szliśmy tak i szliśmy,wydawało mi się,że ten korytarz nie ma końca.
-A za tymi drzwiami przygotowywani są do występu chłopcy z zespołu.Chcecie do nich zajrzeć.-Gdy to usłyszałam serce mocniej mi zabiło.Świadomość,że są kilkanaście metrów ode mnie osłupiła mnie totalnie.Chciałam jak najszybciej znaleźć się na swoim miejscu na widowni.Na szczęście siostra była tak zaślepiona tą sceną,że nie miałam ochoty iść do zespołu za co dziękowałam jej w myślach.
-Nie chodźmy lepiej na tą scenę,jutro spotkamy się z zespołem,a po za tym reszta dziewczyn była by zawiedziona,że ich nie zabrałyśmy.-Nawijałam szybko.
-Dobrze to chodźmy.-W końcu korytarz dobiegł końca i wprowadzona nas za kulisy,weszłyśmy z małą po schodach i ukazał się nam wielki stadion.Młoda stanęł jak wryta i rozglądała się dookoła.W sumie na mnie też to robiło wrażenie i to nie małe.Niby czytałam już jakieś przemowy czy coś przed wielką publicznością,ale to było coś innego.Energia jaka tam panowała była nie do opisania.Wpuszczano już fanki,bo gdzie nie gdzie były już zapełnione skrzydła widowni.
-Am patrz tam są dziewczyny!-Wydarła się siostra i pokazała palcem na oszklone pomieszczenie na samej górze.Faktycznie drzwi tam były otwarte a one siedziały tak jakby na widowni tylko jeszcze wyżej.
-Dobra to może już tam do nich pójdziemy.-Po pierwsze nie chciałam spotkać na scenie któregoś z członków zespołu a po drugie nie miałam ochoty wysłuchiwać narzekań pozostałych dziewczynek,że zabrałam Al na scenę a ich nie.Młoda skakała jak szalona,zajrzała chyba w każdy zakamerk sceny a ja tylko patrzyłam na nią,żeby nie zgubiła się w śród tych wszystkich ludzi którzy się tam kręcili.
-Ale no chodź już.-Jęknęłam,ale ta się tylko na mnie spojrzała i zaczęła grzebać coś przy gitarze,która leżała na schodkach.
-Ej zostaw to bo zepsujesz.-Szybko do niej podleciałam i wyrwałam z ręki to co trzymała.
-O witam naszego spóźnionego wokalistę.-Usłyszałam głos menadżera zespołu,a w gardle stanęła mi wielka gola.Pomyślałam,że już po mnie.Zobaczą mnie i będą mieli pretensje,że kłamałam.Po woli wstałam na równe nogi i odwróciłam się a wtedy zobaczyłam...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
7 Komentarzy=Następny rozdział

Hej,w końcu jest następny rozdział.Od razu mówie ze w przyszłym tygodniu nie będzie rozdziału,bo wyjeżdżam.Mam nadzieje ze ta część się wam podoba.Przepraszam też za błędy,ale pisałam część na tablecie i trudno mi jest wychwycić wszystkie literówki i w ogóle.
Zapraszam też na mój drugi blog na którym pojawił się nowy rozdział ;))

piątek, 25 lipca 2014

Wspomnienia 3

Siedzę obok jakiegoś starego faceta,który ciągle kicha co wcale nie jest przyjemne,gdy tylko ten prychnie czuje jak podłoga drży.
-Facio mógłbyś trochę ciszej.-Pomyślałam sobie,ale chyba ciut za głośno,bo mężczyzna to usłyszał,szybko wstał z miejsca i wyszedł.W sumie pasowało mi to,gdyby nie to,że wzrok mojej mamy od razu spoczął na mnie.Siedziała ona na przeciwko mnie niestety i chyba też to słyszała,nie przejęłam się tym za bardzo tylko bezczelnie wyszczerzyłam w jej stronę.
-Amber proszę cię zachowuj się.-Powiedziała wściekła przez zaciśnięte zęby.-Patrz jakie grzeczne są twoje siostry.-Wskazała na dziewczynki siedzące obok niej.A ja się tylko dźwięcznie zaśmiałam,przez co kilka osób spojrzał na mnie.
-Kobieto one już śpią przy tym stole.-Zakpiłam z niej.
-Ale przynajmniej nie zachowują się jak rozwydrzone bachory tak jak ty.-Była już na mnie nieźle wkurzona.
-No proszę jak ty się pięknie wyrażasz o swoich dzieciach.-Po woli też miałam jej już dosyć.Nie ma dnia,żebym nie wdała się z nią w jakąś kłótnię ,albo chociaż najmniejszą sprzeczkę o byle gówno.
-Dziecko,proszę cię tylko,żebyś się uspokoiła.
-Ale ja jestem spokojna.Cholernie spokojna.-Zaczęło się we mnie gotować,czy ona sobie myśli,że będę robiła wszystko po jej myśli.Jeśli tak to się grubo myli.Przez te wszystkie lata znosiłam jej pouczenia i uwagi,ale już nie jestem małą dziewczynką i mam swój rozum.-Nie widzisz jaka jestem grzeczna.Jestem tak spokojna jak nigdy.-Prawie krzyczałam,a ludzie zaczęli na mnie dziwnie spoglądać przez co matka znowu miałam do mnie pretensję.
-Siadaj i jedz.-rozkazała mi,gdy wstałam z miejsca.
-Nigdzie nie siadam i nic nie będę jadła.Nie chce mi się na ciebie patrzeć kobieto.Idę do siebie i nikt nie ma tam przychodzić.-Wydarłam się i biegiem skierowałam się w stronę wyjścia na taras.Nie było za ciepło,ale wtedy miałam to gdzieś.Chciałam znaleźć się jak najdalej tej pieprzonej rodzinki i pogadać z kimś normalnym.Usiadłam na murku i schowałam twarz w dłonie.Zastanawiając się dlaczego moja matka musi taka być.Nigdy nie pozwoliła mi zrobić coś po swojemu,nigdy nie mogłam być sobą.Zawsze gdy chciałam jej się sprzeciwić nie miałam na to odwagi,ale teraz miarka się przebrała.Pod wpływem impulsu przebiegłam przez cały ogród jak najszybciej tylko mogłam i przeskoczyłam przez mur oddzielający pałac królewski od ulicy po drugiej stronie.Na szczęście nie było na niej wielkiego ruchu i nikt nie widział jak niezdarnie zeskoczyłam z wysoka.Nie było to łatwe w tej sukni,ale jakoś sobie poradziłam.Od razu wiedziałam gdzie mogę się ukryć.Poszłam w kierunku największego hotelu w Amsterdamie.Miałam nadzieję,że po drodze nikt mnie nie rozpozna,bo już by było po mnie.Droga nie była długa przeszłam tylko przez park,co chwilę rozglądałam się dookoła siebie i skończyło się na tym że biegłam,aby nikt mnie nie zobaczył,a sukienka wcale nie ułatwiała mi sprawy.
Weszłam od zaplecza,żeby nikt mnie nie widział.Pewnie zastanawiacie się kto mnie tam wpuścił.No w końcu jestem królewną nie?Chociaż do czegoś się to przydaje.A tak na poważnie to po pierwsze właścicielami tego hotelu jest ojciec i wujek mojej koleżanki z klasy.A po drugie nasza rodzina ma tu wykupiony apartament na najwyższym piętrze i czasami rodzice tu nocują.Już nie raz chowałam się tutaj,gdy miałam dosyć całego świata.Powiedzmy,że bywam tu kilka razy w miesiącu.Wszyscy mnie tu kojarzą i nie wygadują na lewo i prawo.że tutaj przesiaduje,co bardzo mi odpowiada.Zaplecze jak zawsze było otwarte i prowadziło prosto do kuchni.Znałam tam niektórych kucharzy i z chęcią mi zawsze służyli radą.Nie raz siedziałam z którymś na zmywaku i się żaliłam.
-O nasza koleżaneczka.-Pierwszy zauważył mnie Mauricio i od razu do mnie podszedł.
-Hej.-Powiedziałam zmarnowana i usiadłam na blacie przy zmywaku,było to najbardziej ustronne miejsce w kuchni.
-Co się znowu stało kochana.-Stanął na przeciwko mnie.
-Moja matka doprowadza mnie do szału.
-To nic nowego.-Machnął ręką.a ja prawie zabiła bym go wzrokiem.-No,ale nic nie zrobisz tacy już są rodzice.-Starszy mężczyzna oparł się o blat obok mnie.
-Taaa..ale ona przeszła już wszystkie granice.-Narzekałam.-Ta kobieta jest nie reformowalna.Nawet się przy niej nie mogę odezwać.
-Co znowu powiedziałaś?-Opowiedziałam mu o kobiecie z zabójczymi perfumami i o kichającym gościu,a ten zaczął się śmiać.
-Nie wiedzę w tym nic złego.Haha dobrze zrobiłaś.-Zachowanie mężczyzny podniosło mnie trochę na duchu.
-Dobra,nie przeszkadzam ci.-Zeskoczyłam z szafki i pożegnałam.Wyszłam dyskretnie drzwiami prowadzącymi do restauracji,bo innego wyjścia nie było i tylko modliłam się żeby nikt do mnie nie podszedł.Szłam z głową spuszczoną na dół i na moje nieszczęście wlazłam w kogoś.
-Och przepraszam.-Powiedziałam szybko.
-Spoko.-Usłyszałam męski głos i już mnie tam nie było.Szybko przedostałam się do recepcji i wzięłam klucz do naszego apartamentu. Wjechałam na 10 piętro z nadzieją,że nikogo tam nie spotkam,jednak moja nadzieja zniknęła,gdy zobaczyłam idącego w moją stronę chłopaka.Już z daleka wydawał mi się jakiś znajomy,ale dopiero,gdy do mnie podszedł go poznałam.
-O Amber co tu robisz?-Blondyn był wyraźnie zdziwiony moją obecnością tutaj,ale to chyba ja byłam w jeszcze większym szoku,że go tu spotkałam.
-Yyy..no wiesz mieszkam przez jakiś czas.-Powiedziałam bez zastanowienia.
-Aha no my też.Może masz ochotę z nami posiedzieć?-Tylko nie to,gdybym nie była ubrana w to co byłam ubrana to może i bym się zgodziła,ale nie miałam ochoty rozmawiać o swoim stroju.Ale jeszcze bardziej bałam się,że mnie ktoś pozna więc wolałam siedzieć zamknięta w pokoju.
-Nie wiesz trochę głowa mnie boli idź do nich sam.-Starałam się jakoś ułożyć logiczne zdanie.
-Aaa...to może cię odprowadzę,bo w sumie to musiałem na chwilę odpocząć od ich krzyków i poszedłem na spacer.-Tylko tego mi jeszcze brakowało żeby zobaczył gdzie idę.No,ale zgodziłam się.
-Mogę cię o coś spytać?-Spojrzał na mnie.Bałam się tego co powie,ale głupio mi było odmówić.
-No mów.-Uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Skoro mieszkasz w Amsterdamie to dlaczego nie jesteś w swoim domu tylko w hotelu?I to jeszcze w takiej sukni?-W sumie to pytanie mnie nie zdziwiło,ale kompletnie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-No wiesz...mamy w domu remont i mieszkamy tutaj.A sukienka to...no,bo byliśmy na urodzinach cioci w restauracji,a że ja się źle poczułam to wróciłam tutaj.-Aż sama się sobie dziwiłam,że tak dobrze umiem zmyślać.Miałam nadzieję,że byłam przekonywująca.
-Aha,sory w ogóle że zapytałem.-Wyszczerzył się do mnie.
-Nic nie szkodzi.-Zatrzymałam się pod drzwiami,a chłopak zaczął dziwnie na mnie patrzeć.
-To na pewno dobre wejście?-Zapytał niepewny patrząc się na drzwi,ja również tam spojrzałam i zobaczyłam napis "Apartament Królewski".Pomyślałam,że już po mnie i wszystko się wyda,ale do głowy wpadł mi kolejny dziwny pomysł.
-Wiesz moi rodzice mają czasami takie zachcianki i jedną z nich był ten apartament.
-Aaaa..-Niall był wyraźnie zdziwiony.
-Skoro chcesz uciec przed chłopakami to może wejdziesz?-Najpierw powiedziałam,potem pomyślałam,tak to jedna z moich wad.Od razu ugryzłam się w język i miałam nadzieję,że chłopak odmówi,ale niestety tak się nie stało.
-Z chęcią.-Posłał mi swój czarujący uśmiech,a pode mną kolana się ugięły,był wtedy taki słodki.Odwróciłam się szybko w stronę drzwi i szybko je otworzyłam.Weszliśmy na mały korytarz gdzie znajdowały się trzy pary drzwi jedne prowadziły do łazienki,a pozostałe dwie do dwóch wielkich pokoi.
My weszliśmy do jednego,a chłopak stanął jak wryty.Na środku wielkie łóżko,przed nim mała kanapa obok fotel i telewizor,a z tyłu garderoba i komoda.
-No wchodź ja nie gryzę.-Zaśmiałam się i opadłam wyczerpana na łóżko.
-No nie wątpię,a w ogóle to ładnie tu.-Usiadł na zielonej kanapce obok i rozglądał się dookoła.
-No weź,przecież wy też zatrzymujecie się pewnie w najlepszych hotelach i nie jeden jest lepszy od tego.-Zaśmiałam się.
-No czasami tak,ale szczerze to mam już dosyć tego podróżowania.Tęsknie za domem i rodziną.-spojrzał na mnie.
-No taką macie prace,ale na pewno niedługo się zobaczycie.-Poklepałam go po ramieniu.
-No oby,a zresztą nie będę cię zanudzać.Byłaś dzisiaj na tej paradzie?
-Yyy nie wiesz szykowałam się do tych urodzin i nie poszłam.-Wymyśliłam coś na szybko.-A wy byliście?-Zapytałam dla nie poznaki,chociaż dobrze wiedziałam,że ich nie było,bo inaczej blondyn by mnie poznał.
-Nie,chcieliśmy iść,ale cały dzień mieliśmy próbę i się nie wyrobiliśmy.
-Aha no tak.-Zaśmiałam się nerwowo i jak najszybciej chciałam zmienić temat.-Może obejrzymy jakiś film?-Podbiegłam szybko do szafki pod telewizorem gdzie było mnóstwo płyt.
-Pewnie,nie chce mi się wracać na razie do tych wariatów.Wybierzesz coś?-Ja od razu zanurkowałam w szafce.
-Z Harrym już nie idzie wytrzymać.Ciągle gada o tym jak będzie podrywał księżniczkę i mówi,że na pewno mu ulegnie.-Na słowa Horana zakrztusiłam się prawie.
-Jaką księżniczką?-Nie mogłam uwierzyć,że on taki jest.
-No waszą Holenderską.Mamy umówiony z nią obiad,no i na koncercie też będzie.
-Oooo nie wiedziałam.-Udałam zdziwioną.
-No wszyscy już nie możemy się doczekać,ale z drugiej strony,boimy się że zrobimy coś nie tak.
-Nie martw się ona też jest nastolatką,na pewno was zrozumie.A teraz oglądamy film.-Wstałam z podłogi i włączyłam film "Szkoła na haju" Ja usadowiłam się wygodnie na fotelu,a chłopak ciągle siedział na kanapie.Przez następne półtorej godziny co chwilę się chichraliśmy i ogólnie rozmawialiśmy.Poznawaliśmy się,chłopak opowiedział mi parę śmiesznych historii z koncertów,a ja ze szkoły.Oczywiście pomijając fakt,że często to ja do niej nie chodzę i że jest prywatna,bo od razu zaczęły by się jakieś pytania,a na to nie miałam ochoty.Po skończonym filmie Horan zaczął się zbierać.
-To do zobaczenia kiedyś tam.-Kiwnął mi parę razy i zniknął mi za rogiem.
-Szybciej niż myślisz.-Szepnęłam do siebie i szybko zamknęłam drzwi.Od razu poszłam do łazienki i dopiero wtedy skapnęłam się,że mam na sobie sukienkę.Ściągnęłam ją i weszłam do wanny wypełnionej wodą i pianą.Podczas kąpieli,zastanawiałam się jaka będzie reakcja Horanka i pozostałych dwóch chłopaków,których znam na to,że to ja jestem tą królewną.Jak Harry się będzie w stosunku do mnie zachowywał.Byłam tego bardzo ciekawa,ale jednocześnie nie chciałam się za szybko o tym przekonywać.Gdy woda ostygła wyszłam z wanny opatuliłam się ręcznikiem i poszłam zamówić coś do jedzenia,bo w końcu przez matkę nie zjadłam kolacji.Wróciłam ubrałam się w piżamę,która zawsze tu na mnie czeka i gdy usiadłam na łóżku włączając kolejny film obsługa hotelowa przywiozła zamówione przeze mnie danie czyli tosty z dżemem,jabłko i sok pomarańczowy.Oglądając jakieś romansidło zjadłam posiłek,a gdy poczułam,że moje oczy się zamykają wyłączyłam telewizję i ułożyłam się wygodnie na łóżku.Po chwili zasnęłam.

_---------------------------------------------------------------------------------------------------------


6 Komentarzy=Następny rozdział

Końcówka nie wyszła mi tak jak chciałam,bo pisałam ją na tablecie a ja tego nienawidzę,dlatego też przepraszam was za błędy,które sie pojawiły i mam nadzieję,że się podoba ;))

środa, 23 lipca 2014

Wspomnienia 2



Stoję w długiej żółtej sukni do ziemi na podeście w garderobie,a obok mnie latają moje stylistki.Pewnie nie jedna dziewczyna chciała by mieć stylistkę,ale ja mam ich już czasami dosyć.Ciągle muszą wtykać nos w to co ubieram.Tworzą mi całe zestawy ubrań i co chwilę zamawiają mi jakieś inne balowe suknie.Dobrze,że chociaż na koncert mogłam sobie sama coś kupić.A właśnie co do koncertu to od wczoraj nie myślę o niczym innym jak o trzech członkach zespołu,których poznałyśmy w butiku.Blondyn był bardzo uroczy,brunet rozbawił mnie do łez,a loczek?Loczek wydaje się najbardziej tajemniczy.Bardzo chciała bym go lepiej poznać,ale nie mam takiej szansy.Oni są z Anglii,wielkie sławy muzyki,a ja muszę gnić w tej Holandii szczerze nienawidzę tego kraju.Dobrze,że chociaż mam opanowany język angielski i bez problemu dogadam się z obcokrajowcami.Tak samo jak z Hiszpanami i Francuzami,moi rodzice zadbali o wszystko.No,bo jak to możliwe żeby przyszła królowa nie znała języków obcych.Takim sposobem uczę się ich od 5 roku życia.
W końcu byłam gotowa do wielkiego wyjścia.Mieszkamy prę mil od miasta dlatego droga do centrum zajęła nam dobrą godzinę.Na szczęście nie musieliśmy stać w korkach,bo specjalnie dla nas zamknięto drogę do pałacu królewskiego,w którym czekała już na nas babcia i ludzie z rządu.Jakoś nie cieszyłam się faktem siedzenia z młodymi przez półtorej godziny czekając aż ci podpiszą jakieś papiery.Jednak nie miałam innego wyjścia.
Wyszliśmy z auta,a przed budynkiem stał tłum ludzi.Wprowadzono nas do środka,a potem skierowaliśmy się w stronę dużej sali.Tam rodzice usiedli przy wielkim stole,a my poszłyśmy usiąść na krzesła porozstawiane pod ścianą.Po pół godzinie słuchania wygłoszenia babci zaczął gadać ojciec,a po następnej pół godzinie podpisali w końcu ten papier abdykacji.Przez ten czas musiałam co chwilę jakoś zagadywać Aleksje,bo to dziecko rozniosło by całe to pomieszczenie.Od zawsze wiedziałam,że z nią jest coś nie tak,zawsze latała jak szalona i wszystkich zagadywała.Moje błagania były na nic,musiałam użyć drastycznych środków.Usadziłam ją sobie na kolanach i trzymałam mocno,żeby nie uciekła.Co prawda była z nami jeszcze niania młodych,ale ona zajmowała się pozostała dwójką,a ta najokropniejsza została dla mnie.
-Al jak będziesz dzisiaj przez cały czas grzeczna to zabiorę cię w przyszłym tygodniu do wesołego miasteczka i uciekniemy ochroniarzom.Co ty na to?-Podeszłam dziewczynkę podstępem.Ta od razu ucichła.
-Ale kupisz mi jeszcze lody.-Pomacha mi palcem przed oczami.
-Zgoda,ale pamiętaj jeden krzyk i po wesołym miasteczku.-Powiedziałam groźnie.
-Ok.-Powiedziałam słodkim głosem i przez następne pół godziny siedziała mi grzecznie na kolanach.W końcu wszystko się zakończyło,a my wyszliśmy jeszcze na słynny balkon królewski pokazać się ludziom.Wszyscy piszczeli i krzyczeli,gdy nas zobaczyli.Staliśmy tam może z 10 minut,gdy zabrano nas do garderoby,żebyśmy się przebrali.
Wszystko miało być na niebiesko,a gdy wyszłam już ubrana nie potrafiłam na początku rozróżnić swoich sióstr,bo były tak samo ubrane.Zaśmiałam się w środku ze swojej głupoty.Dziewczynki były głodne więc szybko coś wciągnęłyśmy i czekała nas długa droga.Do kościoła, w którym miała odbyć się koronacja szliśmy piechotą,bo "było blisko".Ja osobiście sądzę,że to wszystko  było po to,żeby się pokazać.No,bo cała rodzina idzie razem jakie to słodkie.Ochh...
No cóż szłam trzymając za rękę Arianę,która była bardzo spokojnym dzieckiem i grzecznie ze mną szła.Przed nami szły trzymając się za dłonie Aleksja z Amalią,a za nami rodzice.Tak więc droga zajęła nam pół godziny,a w kościele siedzieliśmy chyba z dwie,za nim przeszli przez te wszystkie procedury i w ogóle to ja już dawno policzyłam wszystkie diamenty na ramie obrazu,który wisiał na przeciwko mnie,a obraz był na prawdę wieli.
Siedziałam obok najstarszej siostry,która za chwilę prawie by zasnęła i musiałam co jakiś czas ją szturchać.Po tej całej szopce w kościele mój kochany ojczulek został oficjalnie królem Holandi,a ja oficjalnie następczynią tronu.Ten dzień wcale nie był dla mnie szczęśliwi,wręcz przeciwnie chciałam,żeby jak najszybciej się skończył.Może przyczynił się do tego też koncert,który miał się odbyć na następny dzień.Była to w sumie była jedyna rzecz jaka mnie wtedy pocieszała.Nie mogłam się do czekać,aż znów zobaczę tę trzy radosne twarzyczki.Wtedy nie wiedziałam,że nastąpi to prędzej niż się spodziewałam.
W końcu ceremonia się zakończyła,a nas czekały jeszcze dwie atrakcje tego dnia.Na oby dwie tak bardzo się cieszyłam,że z radości skakałam pod sufit.A robiąc sobie zdjęcia z władcami innych krajów myślałam,że od perfum którejś wielmożnej księżniczki zejdę z tego świata.
-Boże,kobieto takiego zapaszku to nawet mój pies by nie zniósł.-Mruknęłam do siebie,gdy kobieta stanęła obok mnie.Niestety miałam to nieszczęście,że przede mną stała moja kochana rodzicielka i niestety to słyszała.Odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy.A ja zamiast się przestraszyć to wysłałam jej buziaka w powietrzu.Bawiła mnie ta sytuacja,zawsze gdy powiem coś nie tak matka tak na mnie patrzyła,a ja miałam z niej niezły ubaw.W końcu mogłam normalnie oddychać,gdy weszliśmy do limuzyny,która zawiozła nas na prom.Mieliśmy popłynąć kanałami miejskimi w ramach parady królewskiej.Najbardziej pocieszający był fakt,że piździło tak jakby głowy chciało nam powyrywać.Gdy tylko stanęłam na pokładzie zrobiło mi się nie dobrze.Niestety od najmłodszych lat mam chorobę lokomocyjną,a ta wcale nie pomagała mi w podróżowaniu statkiem i samolotem,bo podróże samochodem mijały mi bez większych szkód.Takim oto sposobem musiałam zjeść tonę leków,żebym mogła wyjść z kajuty do ludzi,żeby im pomachać.Oczywiście moi kochani rodzice sobie zażyczyli,że cała rodzina ma wyszczerzać się do ludzi na brzegu.Stałam tam okryta kocem i machałam jak głupia do ludzi.Po naszej jakże miłej przeprawie promem przyszedł czas na powrót do pałacu królewskiego na uroczystą kolację i bal.Siedziałam w tym samochodzie prawie nieprzytomna,była dopiero 18:30 ale z racji tego,że obudzili mnie dzisiaj o 5 rano to nie czułam się dobrze.Dziewczynki też przysypiały na kolanach rodziców.Dojechaliśmy,a ja ledwo widziałam na oczy,no ale cóż trzeba było dobrze wyglądać.
Najpierw poszliśmy się znów przebrać a potem uroczyście weszliśmy do dużej sali balowej połączonej z wielką jadalnią.W której czekali już na nas ludzie z rządu i monarchowie innych miast.Jednym słowem zapowiadał się kolejny nudny wieczór.Jednak wtedy nie wiedziałam jeszcze,że on wcale nie będzie nudny.A właściwie,że ten wieczór zmieni w pewnym stopniu moje życie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
5 Komentarzy=Następny rozdział

Chciałam was bardzo przeprosić,że przez tak długi czas nic nie dodawałam,ale jakoś nie maiłam natchnienia do tego opowiadania.Ale teraz obiecuję,że rozdziały będą się pojawiać często ;))
A w ogóle jak się podoba?

No i zapraszam na drugi blog,pojawił się na nim nowy rozdział

piątek, 4 lipca 2014

Wspomnienia 1

 *Rok 2013
29 kwietnia*


-Nie moja droga panno.-Po raz setny krzyknęła moja matka.
-Ale dlaczego?-Tym razem ja krzyknęłam.
-Ile razy mam ci to powtarzać.Idziesz na koncert jako delegacja rodziny królewskiej,będą tam dziennikarze,paparazzi,telewizja chyba nie chcesz zrobić nam wstydu swoim strojem.Pójdziesz w sukience.-Powiedziała poważnym tonem.
-Ale mamo,przecież zwykła koszulka i szorty to nie jakaś zbrodnia.-Załamałam ręce i usiadłam na łóżku.Miałam już dosyć.
-Kochanie nie zmienię zdania.-Tym razem nie krzyknęła,powiedziała to łagodnie. 
-Dobra to mogę chociaż iść na zakupy do miasta?-Spojrzałam na nią.Stała nieruchomo,a jej wyraz twarzy nic nie mówił.
-No dobrze.Ale nie sama,pójdzie z tobą ochroniarz.-Postanowiłam się nie sprzeciwiać,bo to i tak był wielki wyczyn z jej strony,że pozwoliła mi gdzieś wyjść.
-Dobra.
-Mamo chodź na chwilę.-Usłyszałyśmy z dołu głos Aleksji.-Kobieta spojrzała się na mnie przeszywającym wzrokiem.
-Pamiętaj z rękawkiem,albo na ramiączkach i nie krótsza niż do kolan.
-No dobra,idź już.-Wskazałam na drzwi i po chwili kobieta wyszła.Ja od razu rzuciłam się na telefon,który leżał na poduszce.Wybrałam numer do Luny i czekałam,aż jaśnie pani odbierze.
-Hej-usłyszałam w końcu jej głos.
-No cześć.Proszę zabierz mnie z tego domu wariatów.-Jęknęłam.
-Co się znowu stało?-Westchnęła
-Pokłóciłam się z mamą.
-O co poszło tym razem?
-O to w co mam się ubrać na koncert.-Mruknęłam i położyłam się na łóżku.
-I co ciekawego kazała ci założyć?
-Nie moja droga panno pójdziesz w sukience.-Papugowałam ją skrzekliwym głosem,przez co dziewczyna po drugiej stronie słuchawki zachichotała.
-Oj dasz jakoś radę,jak ja ci wybiorę kreację to wszyscy padną przed tobą na kolana.-Zapiszczała.
-No nie wątpię.To co masz teraz czas?-Spytałam z nadzieją.
-No pewnie.Będę u ciebie za jakieś 15 minut.
-Dzięki ratujesz mnie.-Odetchnęłam z ulgą.
-Dobra to buziaki.-Rozłączyłam się.
Za 3 dni w Amsterdamie będzie koncert One direction,na który bardzo chciała iść moja kuzynka Eloise,ponieważ jest ich fanką.Oczywiście jej rodzice się zgodzili,żeby dogodzić swojej córeczce,a gdy moja kochana mamusia to usłyszała to razem z moim kochanym ojczulkiem stwierdzili,że mnie i Amalie też tam poślą i będziemy delegacją rodziny królewskiej.Przy okazji w mediach będzie to dobrze wyglądać,że tak bardzo angażujemy się w życie miasta i kraju.W sumie na początku ten pomysł mi się podobał,ale gdy usłyszałam,że mam tam robić za niańkę,bo moje dwie młodsze kuzynki też idą.Dostałam jeszcze szczegółową instrukcję jak mam się zachowywać,że nie mogę skakać i krzyczeć,bo wyjdzie że jestem małolatą,a ja w końcu mam już 17 lat i powinnam zachowywać się odpowiedzialnie i być poważna jak to moi rodzice mówią.Jedynym pocieszeniem jest to,że zabieram ze sobą swoją przyjaciółkę i mam nadzieję,że ona jakoś umili mi ten koncert.Dowiedziałam się też,że na drugi dzień po koncercie mamy umówione spotkanie z nimi.A wszystko to na prośbę Eloise i Emmy,bo chcą spotkać się ze swoimi idolami.One to mają dobrze,dostają zawsze to czego chcą,a ja nie mogę nawet ubrać głupich szortów na koncert,na którym i tak będę musiała stać jak słup.W tym momencie ten pomysł coraz bardziej mi się nie podoba. Oczywiście będę musiała się ciągle uśmiechać i dobrze wyglądać,a wszystko to dla mediów.Mama zawsze starała się abym nie popełniła żadnej gafy na przyjęciach,czy żebym zawsze była ubrana zgodnie do okazji.To bardzo mnie wkurzało,bo nawet w domu niechętnie patrzyła na mnie,gdy ubrana byłam w dresy.Z tatą jest inaczej.Nie pozwala nam na wiele rzeczy,ale nie jest taki surowy jak matka,kiedyś nawet w tajemnicy przed nią zabrał nas na pizze i do kina.Jedyną wadą jest to,że często gdzieś wyjeżdża i nie ma go w domu.Z resztą obydwoje mają dużo obowiązków i nie raz zostawiają nas z opiekunkami,na parę dni.
Zeskoczyłam z wysokiego łóżka,poleciałam do garderoby,którą bardzo lubię,mogę się tam schować i odciąć od całego świata.Na jednej ścianie wisi cały rząd sukienek,na pozostałych trzech w szafkach i na półkach reszta moich ubrań,a na środku pomieszczenia duży czerwony fotel.
W wejściu prawie się wywaliłam przez  porozwalane buty,których nie posprzątałam po przymiarce.Po jakiej przymiarce? Odpowiedź jest prosta jurto odbywa się koronacja mojego ojca na króla,a wtedy ja oficjalnie zostanę następczynią tronu.Ten pomysł wcale mi się nie podoba.Nie wiem czy dam sobie radę panować nad całym krajem,na prawdę nie chcę być władczynią,ale taka już moja rola.Czasami na prawdę żałuję,że nie urodziłam się jako druga,albo trzecia córka.Jutro moja babcia podpisze dokument abdykacji,dlatego musimy mieć aż 3 zestawy na uroczystość w pałacu królewskim,do koronacji i jeszcze na bal,który odbędzie się wieczorem.Przez to nie byłam nawet dzisiaj w szkole,a to na prawdę często się zdarza.Jeżdżę czasami z rodzicami na jakieś spotkania,albo bankiety.Wtedy nauczyciele przysyłają mi notatki na e-maila.Chodzę do prywatnej szkoły,więc nie ma żadnych problemów z nauczycielami.

 

 3 godziny później  


 -Dziewczyno daj już spokój.Nic dla mnie nie znajdziemy.-Jęknęłam gdy Luna otwierała drzwi do kolejnego sklepu.Chodziłyśmy po mieście już bardzo długo i nadal nic nie wybrałyśmy.Straciłam już nadzieję,że cokolwiek kupimy.Moja towarzyszka już dawno wybrała sobie kreację na koncert.Jest tak kochana i stwierdziła,że też założy sukienkę,abym nie czuła się samotna.Byłam jej za to bardzo wdzięczna i pół godziny jej dziękowałam.
-Nie jęcz,na pewno coś w końcu znajdziemy,a ja czuje,że to za chwilę nastąpi.-Zachichotała i wepchnęła mnie do sklepu.Był to bardzo lubiany przez nas butik,w którym zawsze coś mi się podobało.Za nami wszedł Martin jeden z ochroniarzy,który ciągle za nami łaził.Moja matka na prawdę ma coś nie po kolei w głowie,po co mi ten mięśniak na zakupach.No,ale mam tak już przez całe życie może nie stało by się tak gdyby nie to,że gdy miałam 2 lata to ktoś próbował mnie porwać z własnego ogródka.Od tamtej pory nie rozstaje się z facetami w czarnych garniturach i okularami na nosie.
-Ej a ta?-Wyrwała mnie z zamyśleń Lu.W ręce trzymała wieszak z śliczną pomarańczową sukienką na grubych ramiączkach,tylko był jeden problem,ta kiecka z ledwością zakryła by mi tyłek.
-Nawet sobie nie żartuj.Szukaj czegoś innego.-Spojrzałam na nią z pod byka i wróciłam do przeglądania wieszaków.Nagle trafiłam na ciemnopomarańczową sukienkę  na ramiączkach.Była idealna trochę za kolano i miała ramiączka.
-Lu chyba znalazłam.-Pokazałam dziewczynie moją zdobycz,a ta od razu wepchnęła mnie do przebieralni.Miałam mały problem,bo nie mogłam odpiąć zamka,a gdy już mi się to udało nie mogłam go z powrotem zapiąć.Siedziałam za tą kotarą chyba z 15 minut,a w tym czasie słyszałam tylko jak gwałtownie otwierają się drzwi ktoś wbiega do środka i jakieś piski na ulicy.
-Lu co tam się dzieje?-Krzyknęłam do koleżanki,ale nie dostałam odpowiedzi.Zapięłam zamek do końca ubrałam pasujące do sukienki buty na koturnie i wyszłam z przebieralni.W butiku oprócz Luny,ekspedientki i Martina było trzech chłopaków i jeszcze parę facetów w czarnych koszulkach.To było na prawdę dziwne,bo dlaczego w damskim butiku jest tyle mężczyzn i dlaczego rolety są spuszczone.Szukałam wzrokiem swojej przyjaciółki,gdy spostrzegłam,że jeden z chłopaków dziwnie się na mnie patrzy.Jego wzrok spoczywał na mnie,a gdy ja na niego spojrzałam ten tylko uroczo się uśmiechnął i odwrócił się w stronę kolegów.Miałam dziwne wrażenie,że go kojarzę tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd.W końcu znalazłam Lunę przeglądającą wieszaki z ubraniami.
-A ty co?Przecież mam już kieckę.-Oparłam się o ścianę.
-No i co może chcesz jeszcze buty?-Spojrzałam na nią  jak na idiotkę.
-Przecież buty też mam.-Spojrzałam na swoje stopy.
-No i co te na pewno ci się spodobają.-Mrugnęła do mnie i poszła w kierunku chłopaka,który tak mi się przyglądał.Podeszłam bliżej,żeby słyszeć co powie.Wtedy mnie olśniło,w cale nie chodziło jej o buty,ale o chłopaka.
-Przepraszam mógłbyś mi podać te białe buty z góry.-Podeszła do blondyna,był on od niej wyższy o głowę więc spokojnie sięgnął by jej te buty z najwyższej pułki.Stała do mnie tyłem,ale mogła bym przysiąc,że słodko się wtedy uśmiechała.Ona bardzo lubi podrywać chłopaków,nie ważne ile mają lat,ważne że lecą na jej piękną twarzyczkę i idealną sylwetkę.
-Pewnie.-Chłopak uśmiechnął się i sięgnął jej karton z butami.
-Am,jaki rozmiar nosisz?-Krzyknęła do mnie koleżanka co było dziwne,bo doskonale wie jaki mam rozmiar.Nie miałam zamiaru się wydzierać więc podeszłam do nich.
-Lu dobrze wiesz.-Powiedziałam,a brunet stojący niedaleko odwrócił się do nas,dziwnie spojrzał i po sekundzie był już obok.
-Ktoś mnie wołał.-Spojrzał najpierw na chłopaka apotem na nas.
-Nie Lou.-Powiedział blondyn,a my się zaśmiałyśmy się.Nie dziwie się,że koleś myślał,że ktoś go woła skoro i na niego i na Lunę mówi się tak samo.
-No..no Niall wiedze,że gustowne buciki sobie wybrałeś.-Zaśmiał się,a my razem z nim tylko blondyn stał i patrzył zabójczym wzrokiem na bruneta.
-Właściwie to te buty miały być dla...-Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem Niall.
-Amber.-Uśmiechnęłam się do niego.
-No właśnie dla Amber.-Dokończył
-A druga koleżanka jak ma na imię?-Brunet spojrzał na moją przyjaciółkę.
-Luna.-Przedstawiła się brunetka.
-Chłopaki samochód będzie za 15 minut.-Podszedł do nas trzeci chłopak z bandanką na głowie i koszuli w kratę.
-A co to za pogaduszki sobie urządzacie,pewnie przestraszyliście już te biedne dziewczyny swoim głupim gadaniem?
-Harry weź się przymknij.Siedzę zamknięty w butiku bez powietrza,czuję że się duszę to moje ostatnie chwilę życia więc proszę cię o ostatnia rozmowę z takimi pięknymi dziewczynami za nim umrę.-Brunet udawał,że się dusi,a na samym końcu upadł teatralnie na podłogę.
-Lou nie kompromituj się.-Załamał ręce blondyn.Loczek zaczął zbierać bruneta z podłogi.A my z dziewczyną cicho chichotałyśmy,gdy obydwoje leżeli na ziemi.
-Może nie patrzy na nich to kompletni idioci.
-Mów za siebie Nialler.-Wydarł się któryś z podłogi.
-Dobra jeszcze się nie przedstawiłem jestem Niall,ten w koszulę w kratę to Harry,a to trzecie to tam co wyciera podłogę to Louis.
-Miło nam.-Lu podała mu rękę,a potem zrobiłam to ja.
-No super masz kolegów,nie ma co.-Zaśmiałam się.
-Am może przymierzysz te buty.-Lu pokazała na pudełko,które Niall nadal trzymał w rękach.
-A no tak.-Wzięłam karton i poszłam usiąść na krześle.Ubrałam białe wysokie szpilki.W tym czasie dwójka dzikusów zebrała się już do kupy i wszyscy stali razem i na mnie patrzyli przez co dziwnie się czułam.Wstałam i na początku szłam chwiejnym krokiem,ale potem poczułam się pewniej.Podeszłam do lustra i stwierdziłam,że nawet są niezłe.Odwróciłam się w ich stronę i zrobiłam gwałtowny obrót przez co moje włosy i sukienka zaczęły wirować.
-I jak?Może być?-Podeszłam do nich niepewnie spojrzałam na przyjaciółkę.
-Perfekt.-Klasnęła w dłonie.
-Bardzo ładnie.-Wyszczerzył się blond włosy chłopak.
-Jak się nie zabijesz to będzie ok.-Powiedział szybko Louis,a Niall walnął go w ramie.Spojrzałam na niego i zachichotałam.Wcale mnie tym nie obraził,ja uważałam dokładnie tak samo,nie miałam wprawy w chodzeniu na takich szpilach.Dwójka wyraziła już swoje zdanie więc spojrzałam jeszcze na Harry'ego.Ten stał jak słup i wpatrywał się we mnie przeszywającym wzrokiem.
-Nasz Hazzuś chyba się zawiesił.-Zachichotał Louis.
-A gdzie się wybieracie jeśli można spytać?-Spojrzał na moją przyjaciółkę Niall.
-Na wasz koncert.-Wypaliła Lu,a mnie zatkało.Teraz już wiedziałam skąd ich kojarzyłam.Widziałam o ich zespole artykuł w gazecie i w internecie.Ale byłam głupia,że od razu ich nie poznałam.
-Naprawdę?-Powiedziałam to w tym samym czasie co loczek.A pozostała reszta się zaśmiała.
-Am nie poznałaś ich?-Spojrzała na mnie rozbawiona przyjaciółka.
-Niee..-Powiedziałam cicho,żeby nie zrobić im przykrości.
-Spoko,nie wszyscy muszą nas znać.-Puścił mi oczko Harry.Spojrzałam mu w oczy,a w nich zauważyłam niespokojne zielone iskierki.Mogła bym gapić się w nie cały dzień,a i tak miała bym mało.
-Amber.-Pomachała mi ręką przed oczami koleżanka.Ocknęłam się,a moja twarz przybrała kolor buraka.
-Yyyy..co?-Spojrzałam na Lu,a ta puściła mi tylko oczko.-To znaczy idę się przebrać.-Zwiałam szybko do garderoby i najchętniej bym stamtąd nie wychodziła do końca życia.Niechętnie przebrałam się z powrotem w swoje rzeczy powiesiłam sukienkę na wieszak i powoli wyszłam z przebieralni.Luna gadała ciągle z nowo poznanymi chłopakami tak jakby znali się całe wieki.Podeszłam do pułki gdzie stały buty aby je odłożyć,ale problem był w tym,że byłam za niska i nie sięgałam.
-Pomogę ci.-Usłyszałam głos zza siebie i szybko się odwróciłam,co nie było dobrym posunięciem,bo wpadłam na Harry'ego.
-Oo..Dzięki.-Zająknęłam się i podałam mu buty.Chłopak był tak blisko,że doskonale czułam zapach jego cudownych perfum.Gdy odłożył już pudełko odwrócił się tak,że staliśmy dosłownie kilka centymetrów od siebie.Ale ja szybko od niego odskoczyłam.
-Yyy..przepraszam.-Mruknęłam i pognałam do koleżanki,a Harry za mną.
-Lu idę zapłacić.-Wskazałam na kasę i już chciałam do niej podejść,gdy usłyszałam głos koleżanki.
-To nie bierzesz jednak tych butów?-Spojrzała na mnie zaskoczona.
-Luna daj spokój,przecież matka mnie zabije jak pokaże się na jakimś b...znaczy w ogóle na takich szpilkach to chyba mnie z rodziny wydziedziczy.Chociaż to w sumie nie było by takie złe.-Ostatnie zdanie dodałam po cichu.Nie chciałam aby teraz dowiedzieli się kim jestem.Przez ten czas,gdy z nimi przebywałam zapomniałam na chwilę o moim pochodzeniu i o sprawach, które ciągle mnie prześladują.Nie chciałam aby to się szybko wydało,bo dobrze czułam się w ich towarzystwie i nie chciałam tego psuć chociaż dobrze wiedziałam,że prawda i tak wyjdzie na jaw.
-No tak.-Przyznała mi rację koleżanka.
-Są na prawdę świetne,ale nie mogę.-Pokręciłam głową i poszłam do kasy.Zapłaciłam nie małą sumę i wróciłam do Lu i chłopaków.
-Ej ja nadal nie wiem,dlaczego siedzimy zamknięci w butiku.-Spojrzałam pytająco na Nialla.
-Chodziliśmy po mieście i zobaczyły nas fanki,a ten sklep był najbliżej żeby się chować.-Wytłumaczył mi i wtedy już wszystko do siebie pasowało.
-Chłopacy samochód już jest chodźcie.-Zawołał jeden facet stojący przy wejściu.Oni spojrzeli na nas,a my na nich i powstała niezręczna cisza.
-Musimy lecieć.-Uśmiechnął się krzywo Niall.
-Może się jeszcze kiedyś spotkamy.-Powiedział Harry i uśmiechnął się uroczo.Pożegnali się i całą zgrają wyszli z butiku,przeciskając się przez fanki.
-Prędzej niż się spodziewacie.-Powiedziała Lu i zaczęła skakać jak głupia.
-Am,nie wieżę że właśnie gadałam z 3/5 one direction.Uszczypnij mnie,bo chyba śnię.-Śmiała się,zrobiłam tak jak chciała,a jej śmiech przeobraził się w jęk.Teraz to ja się śmiałam.Poczekałyśmy jeszcze chwilę,aż te wszystkie szalone dziewczyny się rozejdą i wyszłyśmy ze sklepu.

------------------------------------------------------------------------------------------------


Oto jest pierwszy rozdział mam nadzieję,że się podoba.Przepraszam,że tak późno.Co w ogóle myślicie o tej historii i o bohaterach?

niedziela, 22 czerwca 2014

Prolog

Mieliście kiedyś tak,że za wszelką cenę chcieliście czegoś co wydawało się nie realne,co ja mówię na pewno każdy tak miał.Czy potem,gdy ta rzecz okazała się jednak możliwa i mieliście szanse czegoś spróbować to z każdą sekundą baliście się coraz bardziej?Bo ja właśnie tak mam.A konkretnie stoję nad otwartą walizką i zastanawiam się jak to będzie zacząć zupełnie nowe życie,w zupełnie nowym kraju.Przez ostatni rok czekałam na tą chwilę z niecierpliwością i bardzo się ciesze,że mogę się w końcu uwolnić od takiego stylu życia. Muszę przyznać,że strach też się pojawił.Nie znam dobrze Wielkiej Brytanii,co prawda język mam bardzo dobrze opanowany,ale nie wiem jakie są tam zwyczaje.Jaka będzie reakcja ludzi,gdy dowiedzą się,że jestem księżniczką.Tak tego ostatniego obawiam się najbardziej.Chce ukrywać swoje pochodzenie najdłużej jak się da.Może i będzie to trudne,ale na pewno poradzę sobie z normalnym życiem.Nie mogę się zbyt wyróżniać.Czas ściągnąć królewską koronę,porzucić wystawne przyjęcia,drogie ubrania,okazałe wille i stać się normalnym studentem.Tak tego właśnie chce teraz najbardziej i żaden strach mnie nie odwiedzie od tego wyjazdu.Ostatni raz spoglądam na starą pięknie ozdobioną komodę przy wejściu,ostatni raz przeglądam się w wielkim lustrze wiszącym na ścianie,ostatni raz siadam na moim wielki mięciutkim łóżku,to już ostatnie moje chwile spędzone w tym pokoju jako nastolatka.Wrócę tu dopiero,gdy będę musiała zasiąść na tronie jako królowa Holandii.Taki właśnie mam plan,szybko mnie tu nie zobaczą.Pewnie zastanawiacie się dlaczego podjęłam taką decyzję.Cóż już gdy miałam 13 lat i zaczynałam dojrzewać moim marzeniem było wyrwanie się stąd.Jednak wtedy nie miałam pojęcia,że to się kiedyś stanie.O moim wyjeździe jako o rzeczy realnej zaczęłam myśleć rok temu,gdy poznałam pewnego chłopaka o pięknym uśmiechu.To właśnie on uświadomił mi,że nie mogę żyć według zasad innych tak jak oni chcą.To moje życie i to ja jestem jego panem i władcą, to ja powinnam decydować czego chce,a czego nie.Powiedział mi kilka ważnych słów,które do teraz rozbrzmiewają w mojej głowie "Nie możesz się poddawać księżniczko,rób to co podpowiada Ci serce,a na pewno daleko zajdziesz"Tak to właśnie to zdanie powtarzam sobie od roku,każdego dnia i w końcu zrobię w swoim życiu to czego ja chcę.Pewnie nie rozumiecie o co mi chodzi,więc może będzie lepiej jak wszystko wam wyjaśnię.Opowiem wam moją historię....

---------------------------------------------------
Jeżeli przeczytałeś SKOMENTUJ
I co myślicie o tym opowiadaniu.Podoba się?Macie jakieś rady czy skargi? 

sobota, 21 czerwca 2014

Bohaterowie

 

Jej Królewska Wysokość księżniczka Amber-Marit Dilara Susan księżniczka Niderlandów, księżniczka Oranje-Nassau.Przyszła królowa.
Dziewczyna o blond włosach i pięknym uśmiechu.Urodzona 1996 roku (18 lat).
 Uważa,że bycie księżniczką to nie dla niej.Bardzo chciała by żyć normalnie.Dlatego coraz częściej się buntuje i pokazuje czego chce.Szczególnie gdy rodzina wiele od niej wymaga.



Tata król Niderlandów Wilhelm Aleksander bardzo kocha swoje córki,
chociaż rzadko to ukazuje,jest bardzo wymagający.
 Mama Maxima kocha dzieci,ale potrafi też być bardzo stanowcza i surowa.
Siostry od lewej.
Amalia  11 lat.
Ariana 7 lat.
Aleksja 9 lat. 
 Wszystkie kochają swoją starszą siostrę i lubią spędzać z nią czas.



 Luna Hoogeven 19 lat.
Jedyna szczera przyjaciółka Amber.Są ze sobą bardzo blisko i nawzajem się wspierają.
Jest jedyną osobą która nie krytykuje jej zachowania na każdym kroku.




Na górze kuzynostwo od wujka Constantina:
 Eloise 13 lat
 Claus 10 lat
Leonore 3 lata

 Na dole kuzynki od (nie żyjącego już) wujka Johana:
Emma 9 lat
 Jane 7 lat



  
Beatrycze babcia Amber i jej kuzynostwa była królowa.Kobieta pokłada wielkie nadzieję,że jej najstarsza wnuczka kiedyś dobrze zajmie się królestwem Holenderskim.



 

Zespół one direction.
Z czasem zobaczycie jakie role zespół odegra w życiu głównej bohaterki.
(Chyba nie muszę ich przedstawiać)

*Wiek podany na rok 2014*

-----------------------------------------------------------------------------------------

Oto są i bohaterowie.Podoba się nowy blog?
Mam nadzieję,że będziecie go czytać z równą przyjemnością co mój pierwszy blog

Może jeszcze jutro pojawi się prolog :))

Macie jakieś pytania?